sfera dialogu

Głód pomocy, czyli o zaburzeniach odżywiania w Polsce

Rozmowa z psycholożką, Beatą Ziółkowską.

13 lutego 2021 • 1 minut czytania

Jeśli dane powinny stanowić podstawę definiowania systemowych rozwiązań oferujących pomoc osobom z zaburzeniami odżywiania, w Polsce na jedno i drugie przyjdzie nam zaczekać. Beata Ziółkowska, psycholożka oraz autorka książek na temat zaburzeń jedzenia, przyznaje, że świadomość społeczna jest coraz większa. Jednak dostępne wsparcie nie odpowiada skali problemu. Dlatego tak ważne są skuteczne rozpoznanie choroby i silna wola, aby samemu sięgnąć po pomoc.

Przygotowując ten projekt, znalezienie danych na temat zaburzeń odżywiania w Polsce okazało się nie lada wyzwaniem.

Beata Ziółkowska: Trudno jest o rzetelne dane statystyczne dotyczące rozpowszechnienia zaburzeń odżywiania. Można w nich ująć jedynie te osoby, które zgłosiły się po profesjonalną pomoc. W związku z tym, że w anoreksji psychicznej zachowany jest niewielki krytycyzm wobec zaburzenia, pacjentki i pacjenci zwracają się po specjalistyczną pomoc bardzo późno. Z kolei osoby cierpiące na bulimię psychiczną często latami żyją w ukryciu ze swym problemem; podobnie osoby chorujące na kompulsywne objadanie się. Pacjenci z tej ostatniej grupy, dla których charakterystyczny jest przyrost masy ciała, trafiają do lekarzy zwykle z powodu nadwagi czy otyłości i wtórnych ich skutków, na przykład niewydolności układu krążenia, problemów z kręgosłupem czy gastrycznych, zaś do psychoterapeutów w wyniku doświadczania wykluczenia z grupy rówieśniczej, poczucia osamotnienia, rozpadu związku.

Istnieje też wiele nieprawidłowych zachowań jedzeniowych, które w obecnych klasyfikacjach diagnostycznych nie mają statusu zaburzenia, a osoby ujawniające ich symptomy także nie dostrzegają problematycznego charakteru własnych zachowań w sferze jedzenia. I tak np. osoby chorujące na ortoreksję uzasadniają swoją „specyficzną dietę” dbałością o zdrowie. Te zaś, które wykazują cechy anarchii jedzeniowej –„napiętym grafikiem, pośpiechem, dużą liczbą zajęć”.

Czyli pozostaje nam posługiwać się danymi ogólnymi?

B.Z: Wedle statystyk anoreksja psychiczna występuje średnio u około 1% populacji, bulimia nieco częściej – od 2 do 5%, a jedzenie kompulsywne od 2 do około 7%. Możemy przyjąć, że dotyczy to też Polski.

Na podstawie danych zawartych w książce Anny Wiatrowskiej „Podmiotowe korelaty samooceny kobiet z zaburzeniami odżywiania1” bulimia występuje częściej niż anoreksja.

B.Z: Zaburzenia odżywiania wynikają zasadniczo z nieprawidłowo działającego systemu samoregulacji i kontroli. Osoby anorektyczne mają nadmierną potrzebę kontroli, zaś bulimiczne jej niedostatek. W przebiegu anoreksji występują też momenty „rozhamowania” – utraty kontroli nad procesem jedzenia. Z kolei u osób bulimicznych pojawiają się próby „uchwycenia w ryzy” swojej diety. Jednak z uwagi na dostępność jedzenia, jego nagradzający charakter oraz przyjemne skojarzenia związane z sytuacją karmienia z okresu dzieciństwa trudniej jest powstrzymać się od jedzenia, u podłoża którego stoi podstawowa potrzeba biologiczna–głód. Zwłaszcza że jedzenie pełni wiele funkcji pozafizjologicznych, gratyfikując potrzeby wyższego rzędu, np. potrzebę przyjemnych doznań zmysłowych, prestiżu, samoopieki, stymulacji.

Kryteria diagnostyczne zaburzeń odżywiania zostały oficjalnie opublikowane dość niedawno, bo w latach 80. XX wieku2. Czy któreś z zaburzeń stało się bardziej powszechne niż inne?

B.Z: Odnoszę wrażenie, iż w tej chwili, w związku z promowaniem „zdrowego stylu życia”, wiele osób wykazuje cechy ortorektyczne. Medioznawcy i psychologowie oraz socjologowie zajmujący się wpływem kultury masowej na funkcjonowanie człowieka podkreślają i dokumentują badaniami najbardziej szkodliwe znaczenie Instagrama dla funkcjonowania młodych ludzi. Przyczynia się on do rozwijania niezadowolenia z własnego ciała, a co za tym idzie–podejmowania praktyk, które z jednej strony mają poprawić nasz wygląd, z drugiej – godzą w zdrowie, a nawet życie młodych ludzi. Natomiast życie w pośpiechu prowokuje do zachowań typowych dla anarchii jedzeniowej, czyli spożywania produktów typu fast food, jedzenia nieestetycznego, w pośpiechu, często na stojąco, w trakcie przemieszczania się, bez użycia sztućców.

Czy to tylko problem młodszego pokolenia?

B.Z: Zaburzenia odżywiania mogą ujawnić się w ciągu całego cyklu życia człowieka. W literaturze opisywane są zarówno przypadki anoreksji w okresie senioralnym, jak i niemowlęcym. Wydaje się jednak, że etiologia tych zaburzeń jest ściśle związana z momentem życia, specyfiką stadium rozwoju (także w zakresie zmian fizjologicznych), dominującymi potrzebami, poziomem rozwoju emocjonalnego i poznawczego. Dla przykładu: anoreksja niemowlęca, ujawniająca się w stadium adolescencji czy też u osób w podeszłym wieku to kompletnie inne zjawiska, choć w istocie manifestujące się restrykcjami jedzeniowymi i znacznym ubytkiem masy ciała.

Trafiłyśmy też na pojęcie globalizacji zaburzeń. Czy zwiększa to ryzyko zachorowań, szczególnie wśród młodszych osób?

B.Z: Otwarcie granic, ale także przestrzeni wirtualnej sprawia, że coraz częściej mówi się rzeczywiście o „chorobach walizkowych”, czyli przewożonych w ludzkim ciele. Jeśli chodzi o zaburzenia odżywiania, to choć jednym z możliwych scenariuszy ich rozwijania jest modelowanie, np. rozpoczęcie odchudzania, ponieważ robi tak mama, przyjaciółka albo osoba, której instagramowe konto obserwuję, to jednak większe znaczenie ma globalizacja kultury.

Szacuje się, że 5–10% dorosłych kobiet zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Jednocześnie ich objawy najczęściej pojawiają się między 14. a 18. rokiem życia3. Jak z objawami radzą sobie osoby młodsze, a jak osoby dorosłe?

B.Z: Generalnie im wcześniej pojawia się zaburzenie psychiczne, tym gorsze jest rokowanie. U młodej osoby zaburzenie staje się po jakimś czasie rdzeniem tożsamości. Tym trudniej jest pozbyć się czegoś, co dotąd pozwalało jej się określić. Ważnym czynnikiem powodzenia w terapii jest także wsparcie bliskich. Jeśli – gdy jest taka potrzeba – rodzice nastolatka uczestniczą w terapii systemowej i próbują zidentyfikować problemy wewnątrz rodzinnej komunikacji, istnieje większa szansa na trwałą zmianę. Bywa jednak, że zaniepokojeni zachowaniem dziecka opiekunowie prowadzą je do lekarza, terapeuty w czasie, gdy jest ono przekonane o tym, że oto odkryło „własną drogę”. Trudno wówczas o motywację do zdrowienia, jeśli brakuje poczucia, że aktualny stan grozi zdrowiu i przyszłemu szczęściu.

Osoby dorosłe przychodzą zwykle po pomoc z własnej woli, mają zatem większą motywację do pracy terapeutycznej, choć – gdy są w trudnym położeniu życiowym – proces wychodzenia z choroby jest żmudny.

Brak pomocy systemowej oraz stygmatyzacja osób korzystających z pomocy psychologa czy psychiatry opisują polskie realia. Jak zaburzenia odżywiania postrzegane są w naszym kraju?

B.Z: Niegdyś, zwłaszcza anoreksja psychiczna, postrzegane były jako „fanaberia”, „dziwactwo” dziewcząt z bogatych domów. Teraz wiedza społeczeństwa na temat zaburzeń odżywiania jest zdecydowanie większa i bardziej rzetelna. Tym samym w mniejszym stopniu obciążona mitami. Nie oznacza to jednak, że edukacja, jako element uniwersalnej profilaktyki zaburzeń odżywiania, jest już wystarczająca. Im więcej będziemy wiedzieć o nieprawidłowych zachowaniach wobec jedzenia i ciała, tym szybciej możemy zwrócić uwagę na niepokojące symptomy oraz stać się silniejszym wsparciem dla chorych w naszym otoczeniu.

Tymczasem niektórzy chorzy nadal spotykają się ze stygmatyzacją społeczną, która najczęściej wynika z niewiedzy, lęku przed chorobami psychicznymi, natomiast psychologowie i psychiatrzy właśnie tymi problemami się zajmują. Wizyty u psychologa mogą też – zwłaszcza przez mężczyzn – być uznawane jako oznaka słabości. Czasem też lęk ten ma źródło w funkcjonowaniu rodziny, w której panowały określone zasady komunikowania się, sztywne granice, tematy tabu. Osoba wychowana w takim kontekście może żywić przekonanie, że np. z obcymi nie rozmawia się na temat prywatnych problemów, zwłaszcza natury emocjonalnej. Czasami też źródło problemów w sferze odżywiania tkwi w niezwykle wstydliwych doświadczeniach związanych z przemocą (w tym seksualną), o których trudno mówić. Okazuje się, że jednym z istotnych powodów, dla których mężczyźni z zaburzeniami odżywiania opóźniają wizytę u specjalisty, jest właśnie doświadczenie nadużyć z rąk innego mężczyzny.

A jaka pomoc systemowa jest obecnie dostępna dla osób z zaburzeniami odżywiania w Polsce?

B.Z: Niestety ośrodki leczenia zaburzeń odżywiania, zresztą nie tylko w naszym kraju, są nieliczne i często prywatne. W ramach Narodowego Funduszu Zdrowia młode osoby wymagające hospitalizacji trafiają na oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży, zaś leczenia ambulatoryjnego – do przychodni psychiatrycznych i poradni zdrowia psychicznego. Zanim jednak tam trafią, warto porozmawiać z lekarzem rodzinnym, który powinien zlecić badania i dalej pokierować swego pacjenta. W związku z powyższym lekarze rodzinni i pediatrzy powinni być w tym zakresie odpowiednio wyszkoleni.

Czy istnieją dane pokazujące skuteczność dostępnych w Polsce terapii?

B.Z: Nie wiem niestety, jak szczegółowo wygląda wyleczalność w Polsce. Natomiast uogólniając rozmaite dane na ten temat, można powiedzieć, że od około 65 do 70% chorujących wraca do zdrowia. Niewielka liczba badań oraz obserwacje klinicystów wskazują jednak, że wiele osób z doświadczeniem zaburzeń odżywiania w przeszłości pozostaje w pewnym stopniu skoncentrowanych na jedzeniu i masie ciała. Okazuje się, że najlepiej z zaburzeniami odżywiania radzą sobie ci pacjenci, których choroba miała przebieg lekki lub umiarkowany. U reszty chorych mamy do czynienia z przebiegiem ostrym o charakterze chronicznym. Wśród nich jest najwyższa śmiertelność.

Dobrze, że poruszyła Pani ten temat. Chciałyśmy zapytać, które z zaburzeń mają największy wskaźnik umieralności oraz czy znane są tego przyczyny?

B.Z: Największy wskaźnik umieralności odnotowuje się w przypadku osób cierpiących na anoreksję psychiczną i może on sięgać nawet 15% u dziewcząt przed 24. rokiem życia. Przyczyny zgonów to z jednej strony skrajne niedożywienie i jego powikłania, z drugiej – samobójstwa. W zaawansowanym stadium anoreksji, po okresie euforii i wyższości moralnej nad innymi, obserwuje się symptomy depresji, która jest z kolei czynnikiem ryzyka samobójstw.

Jakie rozwiązania systemowe mogłyby zostać wprowadzone na poziomie władz lokalnych lub państwowych, aby pomóc osobom cierpiącym na zaburzenia odżywiania?

B.Z: W moim przekonaniu w dużych aglomeracjach powinny powstać regionalne centra terapii zaburzeń odżywiania, w których leczenie powinno być refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie ma u nas ponadto czytelnych procedur, które wskazywałyby kierunek postępowania w przypadku podejrzenia czy rozpoznania zaburzeń odżywiania. Usprawniłoby to postępowanie diagnostyczne oraz uruchomienie interwencji. Tutaj konieczne jest działanie lekarzy pierwszego kontaktu, specjalistów w zakresie psychologii odżywiania i lekarzy psychiatrów, ale także nauczycieli i trenerów.

Załóżmy, że doświadczamy niepokojących objawów, które wskazują na zaburzenia odżywiania. Jaki pierwszy krok warto podjąć?

B.Z: Jeśli chodzi o podejmowanie działań formalnych, w pierwszej kolejności powinien być to kontakt z lekarzem rodzinnym oraz z poradnią zdrowia psychicznego, gdzie pracują zarówno psychoterapeuci, jak i lekarze psychiatrzy. Jednak przede wszystkim należy zatroszczyć się o osobę, której zachowanie i wygląd zwróciły naszą uwagę. Warto wyrazić nasz niepokój, nazywając jednocześnie to, co dostrzegamy w funkcjonowaniu i wyglądzie bliskiej nam osoby, oraz oferując pomoc (np. w poszukaniu specjalisty) i akceptację (osoby, nie zaś jej destrukcyjnego zachowania).

1. A. Wiatrowska, „Podmiotowe korelaty samooceny kobiet z zaburzeniami odżywiania”, wyd. UMCS, 2019 2. https://www.eatingrecoverycenter.com/blog/February-2018/Let%E2%80%99s-Get-Real-About-the-History-of-Eating-Disorders 3. A. Wiatrowska, „Podmiotowe korelaty samooceny kobiet z zaburzeniami odżywiania”, wyd. UMCS, 2019
Beata Ziółkowska

Absolwentka psychologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Obecnie profesorka na Wydziale Psychologii UKW w Bydgoszczy. Autorka publikacji naukowych i popularno-naukowych na temat zaburzeń odżywiania oraz kierownik grantów badawczych w zakresie psychologii odżywiania, oraz psychoprofilaktyki nieprawidłowych zachowań względem jedzenia i ciała.