sfera myśli

Najczęściej powracające myśli towarzyszące zaburzeniom odżywiania zebrane na podstawie anonimowej ankiety. Każdą z nich skomentowała terapeutka.

Moja wartość zależy od mojej dyscypliny i samokontroli.

Tego rodzaju myślenie to forma poszukiwania poczucia własnej wartości. W tym przypadku samodyscyplina jest realizowana z dużym napięciem, z towarzyszącym obsesyjnym myśleniem o jedzeniu. „Jeżeli uda mi się w 100% kontrolować siebie, będę mógł lub mogła być przez chwilę zadowolony lub zadowolona z siebie”. Myślenie to nie jest oparte na akceptacji i miłości. Kontrola stanowi warunek, który chcesz spełnić, aby lepiej poczuć się ze sobą.

Jeżeli wytrzymam bez posiłków, będę czuł/-a się ze sobą dobrze.

To tylko złudzenie. Osoby, które mierzą się z zaburzeniami jedzenia, stawiają znak równości między kontrolą jedzenia i swoją samooceną. Bez jedzenia nie można jednak długo wytrzymać. Co więcej, uczucia towarzyszące głodówkom są często trudne do zniesienia. Ta metoda w żaden sposób nie wspiera budowania stabilnej samooceny.

Jeżeli wycofam się z życia społecznego, pokusa, aby coś zjeść, będzie mniejsza.

To podporządkowanie kontaktów towarzyskich jedzeniu jest niezdrowe i izolujące. Czy Twoje relacje z bliskimi i przyjaciółmi powinny być mniej ważne? Bardzo często to ludzie wokół Ciebie mogą pomóc Ci przełamać lęk przed jedzeniem. Dlatego warto szukać kontaktu z osobami, którym ufasz.

Sprawia mi dużą satysfakcję, gdy inni dostrzegają moją samodyscyplinę oraz szczupły wygląd.

Komplementy stają się często dodatkową gratyfikacją i potwierdzają niezdrowe myślenie towarzyszące zaburzeniom. Dlatego lepiej zrezygnować z tego rodzaju uwag. Nigdy nie wiemy, do kogo je kierujemy. Warto skupiać się na komplementowaniu innych aspektów, takich jak cechy charakteru i osiągnięcia, oraz pamiętać, że to nie uznanie otoczenia determinuje Twoją wartość czy atrakcyjność.

To, co mówią i myślą o mnie inni, definiuje mnie.

Jeżeli twoje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie, zaczynasz przeglądać się w oczach innych. Jednak nigdy nie prowadzi to do zadowolenia z siebie. Każda jednostka ma inny gust, inne oczekiwania i kryteria oceny. Nie ma możliwości, by podobać się wszystkim. Najważniejsze to poszukiwać bezpiecznego źródła akceptacji w samym sobie.

Im dłużej wytrzymam bez posiłku, tym będę silniejszy/-a.

To kolejne złudzenie. „Potrafię się powstrzymać”, „Potrafię nie ulegać głodowi”. Jedzenie jest czymś naturalnym i niezbędnym. Surowość wobec siebie oraz odmawianie sobie tego, co konieczne do życia, nie są synonimem siły.

Nie chcę kłamać, ale w przypadku jedzenia muszę to robić, aby ukryć moje zaburzenia przed bliskimi.

Bliscy martwią się, ponieważ często zaburzenia odżywiania są dla nich niezrozumiałe. W pewnym momencie osoby te, starając się nakłonić Ciebie do jedzenia, stają się wrogami, zaczynasz ich unikać, oszukiwać je. Warto jednak pamiętać, że otwartość oraz artykułowanie potrzeby pomocy bliskim mogą przyspieszyć proces leczenia.

Nie chcę leczyć swoich zaburzeń, szczupła sylwetka jest dla mnie najważniejsza i stanowi o mojej wartości.

Leczenie jest niezbędne. Przede wszystkim dlatego, że jednym z głównych źródeł zaburzeń odżywiania jest niska samoocena. Terapia pomaga odnaleźć poczucie własnej wartości opartej na silniejszych filarach niż jedzenie czy sylwetka. To poszukiwanie tych obszarów, które mogą stanowić solidną podstawę dobrego myślenia o sobie. Psycholog pomoże Ci je wydobyć oraz zrozumieć własne emocje – wówczas lęk przed przytyciem przestanie być tak wielki.

Czuję się zmęczony/-a tym, co przeżywam, i mam wrażenie, że jestem na skraju mentalnego i fizycznego wycieńczenia.

Osoby z zaburzeniami odżywiania całą swoją mentalną i emocjonalną uwagę skupiają na tym, czy jeść lub nie jeść, czy ćwiczyć, jak wyglądać. W pewnym momencie inne obszary zainteresowania praktycznie przestają istnieć. Przewodnią myślą staje się jedzenie, co prowadzi do wycieńczenia fizycznego i psychicznego. Często to właśnie zmęczenie motywuje do podjęcia terapii, dlatego nie czekaj na moment krytyczny – odważ się sięgnąć po pomoc natychmiast.

Boję się reakcji rodziny, jeśli przyznam się przed nią do moich zaburzeń.

Zawsze warto powiedzieć o swoich problemach rodzinie. Zaburzenia odżywiania są tylko objawem, skutkiem, który pokazuje, jak głęboko zakorzenione są w Tobie nieprzepracowane emocje. Często świadczą one o braku akceptacji, zrozumienia czy miłości. W ten sposób podzielenie się swoim doświadczeniem z bliskimi jest kluczowe w kontekście otrzymania wsparcia oraz zrozumienia źródeł zaburzeń, które mogą wskazywać na konieczność naprawy rodzinnych relacji.

Kiedy dojdę do mojej planowanej wagi, dopiero wtedy będę szczęśliwy/-a.

Niestety, ale to nigdy się nie udaje. Zazwyczaj, gdy osoba z zaburzeniami odżywiania osiąga „planowaną wagę”, nagle ten plan się zmienia. Powody tej zmiany są zawsze bardzo ważne i konieczne. To nieustanna pogoń za poczuciem satysfakcji, które z każdym wykonanym zadaniem przesuwa się coraz dalej. Błędne koło, z którego bardzo trudno jest się potem wydostać.

Czuję, że jedzenie to jedyna rzecz w moim życiu, nad którą mam kontrolę.

Kontrola emocji ściśle łączy się z poczuciem własnej wartości i prawem do wyrażania siebie, swoich poglądów i emocji. Bardzo ważnym uczuciem jest złość. Osoby z zaburzeniami odżywiania mają z nią duży problem. Często stają się one „obronnie agresywne” – na przykład w momentach, w których są przymuszane do jedzenia. Natomiast w adekwatnych sytuacjach nie potrafią złości wyrażać. Zaburzenia odżywiania są formą autoagresji, która służy niszczeniu samego siebie. W procesie terapii nauczysz się akceptacji dla swoich pozytywnych i negatywnych emocji oraz zrozumiesz, że ich kontrola związana jest z daniem sobie przyzwolenia na bycie emocjonalnym. Dopiero w momencie, w którym znajdziesz się w zgodzie ze swoimi uczuciami, będzie mógł je zrozumieć i kontrolować.

Wstydzę się swojej obsesji wyglądu. Nie chcę, by ktoś pomyślał, że jestem próżny/-a.

Część osób zmagających się z zaburzeniami jedzenia ma świadomość swojej choroby i odczuwa wstyd, lęk, poczucie winy. Ukrywają ten fakt. Ich poczucie wartości jest oparte na zewnętrznej opinii, więc każda negatywna ocena jest bolesna. To przerażające, że „ktoś może coś takiego pomyśleć”. Być może również dlatego, że zaburzone osoby czują, że ich obsesja jest niezdrowa, gdyż stała się najważniejsza.

Odchudzanie się stanowi o mojej wyjątkowości.

To mechanizm, który ulokował w jedzeniu, w szczupłości czy w ilości kilogramów poczucie tożsamości i wartości – własnego „ja”. To rodzaj fantazji o tym, że można być wyjątkowym, idealnym. Kontrola wagi i wyglądu to sposób dążenia do złudnej perfekcji oraz samodefinicji.

Gdy patrzę na siebie w lustrze lub na zdjęciach, odczuwam dyskomfort, nie poznaję siebie.

Jednym z głównych elementów zaburzeń jedzenia jest nieadekwatne postrzeganie siebie. Psychoanalitycy wiążą to z pierwotnym mechanizmem obronnym, jakim jest rozszczepienie. Osoba cierpiąca na zaburzenia jedzenia często widzi siebie tylko w negatywny sposób. Jest to odrealniony, zniekształcony obraz. Akceptacja faktu, iż odbicie w lustrze nie mówi o Tobie prawdy, to ważny element wychodzenia z zaburzeń odżywiania.

Mam wrażenie, że wszyscy wiedzą o moich problemach z jedzeniem, i wstydzę się tego.

Nie jesteśmy w stanie kontrolować tego, co o nas myślą inni, ale uczucie wstydu może być istotne w budowaniu motywacji do szukania profesjonalnej pomocy. Dlatego warto wsłuchać się w swój wstyd i zastanowić się, jak go zminimalizować poprzez działanie dla własnego dobra.

Odczuwam silny lęk, gdy jem w miejscach publicznych.

Zarówno osoby z problemem anoreksji, jak i bulimii odczuwają lęk i swoiste cierpienie w sytuacjach publicznych. Wiąże się on z pytaniem o to, czy będą one wystarczająco potrafiły się kontrolować, czy nie rzucą się na jedzenie oraz czy inni nie zauważą ich problemu. To bardzo częste uczucie, które jest stanowczym sygnałem, że powinieneś lub powinnaś sięgnąć po pomoc.

Nikogo nie interesuję, dlatego mogę robić ze swoim ciałem to, co chcę.

Wracamy do podłoża. Osoby z zaburzeniami jedzenia mają poczucie bycia niekochanymi. Czują się odrzucone i nieważne dla rodziców. Jest to pewien sposób na przeżywanie rzeczywistości. Przez to, że czują się nieważne, przestają kochać i akceptować siebie. To proces przyczynowo-skutkowy. Bywa też tak, że to osoby chorujące projektują odrzucenie. Z jednej strony ciało jest symbolem autonomii, ale to, jak je traktujesz, jest wyrazem problemów, również w relacjach z rodzicami.

Jedzenie wywołuje we mnie stres.

Nic dziwnego. Popęd życia mówi: „przyjmuj pokarm”. Patologiczna chęć zaprzeczenia głodowi i popęd śmierci nie lubią być wystawiane na pokusę. Kiedy jedzenie przestaje być akceptowane jako podstawowa potrzeba, zaczyna utrzymywać Cię w ciągłym napięciu i frustracji. Często staje się główną, obsesyjną myślą. Takie odczucia wymagają pracy nad Twoim stosunkiem do jedzenia.

Gdy będę zdrowo jeść, uniknę chorób i dłużej zachowam młodość.

To dobre myślenie i sprzyja zarówno zdrowiu, jak i zachowaniu młodości w rozumieniu fizycznym i psychicznym. Oczywiście nie dotyczy to obsesyjnego „zdrowego” jedzenia, czyli ortoreksji. W przypadku, w którym nawyk zdrowego jedzenia staje się obsesją, warto zwrócić się o pomoc do psychodietetyka.

Czuję do siebie odrazę.

Odraza wiąże się nie tylko z brakiem akceptacji, lecz także nienawistnym stosunkiem do siebie. Życie w takim stanie jest codzienną udręką. Chciałbyś lub chciałabyś z tego wyjść, ale obawa przed przytyciem jest większa. Proces zdrowienia musi być połączony z pogodzeniem się, że ciało będzie się zmieniało. Zwłaszcza gdy Twoja waga jest stanowczo za niska i przybranie na niej jest koniecznością. Wyjście z zaburzeń jedzenia oznacza poczucie komfortu psychicznego zarówno w relacji z samym sobą, jak i w relacjach z innymi.

To, jak wyglądam, determinuje, czy jestem kochany/-a.

To fałszywy obraz rzeczywistości, który wynika z tego, co dzieje się w naszym świecie wewnętrznym. Gdyby ktoś powiedział Ci, że przestanie Cię kochać ze względu na przytycie, czy chciałbyś lub chciałabyś pozostać w tak toksycznej relacji? Zmierzenie się z zaburzeniami odżywiania to nauka samoakceptacji i poczucia własnej wartości, które nie zależą od wyglądu.

Nie mogę przestać myśleć o jedzeniu.

Terapia daje możliwość dostrzeżenia, że w Twoim życiu jest wiele innych obszarów wartych uwagi. Wraz z procesem terapeutycznym i poznawaniem siebie aspekt jedzenia przestaje mieć obsesyjny, męczący i wyjaławiający charakter. Dochodzi do zmiany priorytetów oraz przedmiotów uwagi, a myśli o jedzeniu schodzą na dalszy plan.

Chcę normalnie jeść, ale się boję.

Trudno oczekiwać, żeby było inaczej. Dopóki nie przyjrzysz się sobie głębiej, będziesz odczuwać strach. Jeżeli przez lata myślałeś/-aś, że cała Twoja wartość oparta jest na wadze i wyglądzie, lęk jest naturalny. Zaburzenia jedzenia są chorą deską ratunkową, której pacjenci kurczowo się trzymają, aby nie zatracić resztek poczucia własnej wartości. Praca w terapii polega na zbudowaniu nowych fundamentów, które to poczucie będą wspierać. W zdrowy sposób.

Tak naprawdę nic mi nie jest, wyolbrzymiam swoje symptomy.

Zaprzeczenie rzeczywistości to mechanizm obronny. Unikanie kontaktu z prawdą o sobie oddala Cię od możliwości uzyskania pomocy. Każdy proces leczenia prędzej czy później wymaga zmierzenia się z prawdą.

Zawodzę moich bliskich.

To lęk przed zależnością, wściekłość związana z poczuciem braku posiadania własnej autonomii, ale też wrażenie bycia niewystarczającym. Kiedy bliscy dowiadują się o chorobie i próbują pomóc, np. kontrolując sposób odżywiania, uczucia te wzmagają się, a razem z nimi poczucie zawodu. Czujesz się całkowicie bezsilny/-a. To bardzo trudna sytuacja, w której patrzysz na rzeczywistość z wąskiej perspektywy. Wymaga ona czasu oraz refleksji, dzięki którym stopniowo odzyskujesz siły do życia i walki o siebie. Zwłaszcza kiedy obok jest ktoś, kto Cię wspiera.

Chcę być nieprzeciętny/-a.

Każdy z nas jest w pewien sposób wyjątkowy. Ważne jest, aby „nieprzeciętność” nie stała się podstawową motywacją. Wówczas może ona służyć zdrowemu wykorzystaniu własnych zdolności. Jednak kiedy potrzeba wyjątkowości zamienia się w chęć bycia idealnym i lepszym od wszystkich, prowadzi do ciągłego poczucia bycia niewystarczającym i nieusatysfakcjonowanym.