O tym, dlaczego musimy przestać oceniać osoby z większą masą ciała.
Mimo popularności ruchu body positive stygmatyzacja związana z wagą i rozmiarami ciała wciąż jest wszechobecna i propagowana za pośrednictwem komunikatów społeczno-kulturowych i interpersonalnych. W kulturze utarło się, że szczupła sylwetka jest wyznacznikiem piękna, ale o szkodliwości tego przekonania świadczą nie tylko wypaczone obrazy idealnej sylwetki, lecz także sposób, w jaki traktuje się w społeczeństwie osoby otyłe.
Uprzedzenie, osąd i dyskryminacja w stosunku do osób ze względu na ich rozmiar, kształt lub wagę znane są jako „weightism”. Jak często spotykamy się bowiem z obrazem (lub sami łapiemy się na ocenianiu) osób otyłych jako leniwych, pozbawionych samodyscypliny, niedbających o siebie? Myślenie to dotyczy również pracodawców – według badań osoby z wyższą masą ciała oceniane są jako mniej kompetentne i mniej produktywne. Odbija się to też na wysokości zarobków, które są niższe w przypadku osób z nadwagą, częstszych zwolnieniach oraz nieprzyjemnych uwagach wygłaszanych przez współpracowników.
W 2019 roku w Wielkiej Brytanii przeprowadzono badania, z których wynika, że osoby otyłe uważa się za mniej ludzkie (dehumanizacja, czyli dosłownie odczłowieczenie, pozbawianie innych cech ludzkich), mniej rozwinięte i inteligentne niż szczupłe jednostki. Co więcej – nie uważają tak jedynie osoby szczupłe (choć to zdecydowanie większość), ale także osoby, których waga mogłyby zostać sklasyfikowana jako powyżej normy. W innych badaniach polskiej młodzieży wykazano, że nastolatkowie o prawidłowej masie ciała, a także Ci z nadwagą twierdzą, iż ludzie otyli są mniej aktywni fizycznie oraz mniej zależy im na szczupłej sylwetce. Ten sam raport pokazał, że tylko 9% badanych osób otyłych akceptuje swoje ciało. Jednocześnie jako najczęstsze przyczyny zwiększonej masy ciała wskazują one relacje rodzinne oraz fakt otyłości u rodziców.
Obecnie współpracuję przy projekcie dotyczącym zmiany nawyków u osób borykających się z nadwagą i otyłością. Oprócz kwestii statystycznych moim zadaniem jest również przeprowadzanie interwencji psychologicznych z osobami badanymi. Rozmawiając z uczestnikami słyszę, że zmagają się oni z zajadaniem emocji. I nie chodzi tutaj o to, że pojęcie „diety” jest im obce, śniadania jedzą w popularnych fast-foodach, nigdy nie ćwiczyli z Chodakowską, a konsultacja z dietetykiem nigdy nie przyszła im na myśl. Te osoby próbowały wielu sposobów, aby zejść do upragnionej wagi. Nie raz nawet się to udawało. Jednak losowe zdarzenia, trudna sytuacja rodzinna, stres czy zdiagnozowana depresja zaburzały ten proces. Dlatego tak ważne jest, aby obalić kilka mitów na temat otyłości.
Większa masa ciała nie zawsze jest kwestią wyboru. Oczywiście – nadwaga i otyłość są związane z nawykami żywieniowymi, jednak istnieją inne składowe, które mogą przyczynić się do wzrostu masy ciała, o których czasem nie mamy pojęcia – zarówno jako osoby trzecie, ale też osoby dotknięte schorzeniami, kiedy waga idzie w górę, pomimo usilnych prób jej zbicia. Przykładem tego są:
Niektóre leki powodują zwiększone łaknienie lub przybieranie na wadze. Należą do nich niektóre: leki przeciwdepresyjne, leki przeciwpsychotyczne, steroidowe, hormonalne, na cukrzycę czy też przeciwalergiczne. Żyjąc z chorobą, przy której branie leków jest konieczne, waga schodzi na drugi plan. Warto zaznaczyć też, że od strony medycznej nie każdy organizm reaguje tak samo na poszczególne leki i może być odporny na te, które nie powodują wzrostu masy ciała.
Mało znane schorzenie genetyczne, które charakteryzuje się niskim wzrostem oraz otyłością spowodowaną niepohamowanym uczuciem głodu przy mniejszym niż u ludzi zdrowych zapotrzebowaniem energetycznym. W obraz tej choroby wchodzą także niepełnosprawność umysłowa i niedorozwój narządów płciowych.
Mowa tutaj o niedoczynności tarczycy. Niedoczynność to sytuacja, w której tarczyca nie wytwarza wystarczającej ilości hormonów. Częstymi objawami niedoczynności tego gruczołu są zmęczenie, przyrost masy ciała i uczucie przygnębienia. Co więcej, osoba chora ma mniejszy apetyt, a mimo to masa jej ciała może wzrastać.
Insulinooporność to schorzenie, przy którym komórki organizmu nie reagują prawidłowo na hormon insuliny. Osoby z insulinoopornością często produkują więcej insuliny niż ludzie zdrowi. Choć choroba ta często spowodowana jest otyłością, można także być odpornym na insulinę mimo braku nadwagi. Symptomami niewykrytej insulinooporności są: chroniczne zmęczenie, zwiększony apetyt (zwłaszcza na produkty słodkie) oraz problemy z koncentracją.
O ile krótkotrwały stres związany jest z utratą wagi na skutek zmniejszonego apetytu, permanentne życie w stresie powoduje zwiększenie łaknienia. W wyniku długotrwałego stresu organizm wydziela więcej kortyzolu, który, choć z zasady pomaga regulować zachowania i wybory żywieniowe, potrafi rozbudzać w organizmie potrzebę spożywania dużych ilości jedzenia lub wywoływać napady objadania się. Podwyższony poziom kortyzolu może też prowadzić do insulinooporności.
Ciało człowieka (a tym bardziej kobiet) zmienia się w ciągu życia, a jego masa potrafi wahać się w ciągu miesiąca czy nawet jednego dnia. Popularnym przykładem jest okres pokwitania – za sprawą hormonów u kobiet poszerzają się biodra, rosną piersi, zwiększa się ilość tkanki tłuszczowej, by narządy rozrodcze mogły sprawnie funkcjonować.
Warto przypominać, że nie każda kobieta dojrzewa w ten sam sposób i w takim samym tempie – gdy jednym dziewczynkom rosną piersi i biodra w wieku trzynastu lat, innym dopiero w wieku osiemnastu. Inaczej wygląda figura jedenastolatki przed okresem dojrzewania i pierwszą miesiączką, a inaczej starszej nastolatki, która ma już pewne procesy za sobą.
Nie ma też określonych zasad co do przybierania tkanki tłuszczowej lub jej redukcji – tkanka tłuszczowa potrafi osadzać się w wielu różnych miejscach. Jedni z nas mają jej więcej na łydkach i udach, inni na brzuchu. Można być szczupłą i mieć okrągłą twarz. Można mieć długie, zgrabne nogi, ale obfite piersi i brzuch. Można mieć szerokie uda, a wąską talię i nieduży biust. To kwestia genetyki, na którą nie mamy wpływu.
Innym rodzajem zmian są te zachodzące w trakcie i po ciąży. Ciało ulega wówczas wielu zmianom hormonalnym – pojawiają się zachcianki, wzrasta poziom wody w organizmie, a kobieta zwiększa ilość spożywanego pokarmu, aby wykarmić dwa organizmy. Po ciąży skóra jest bardziej rozciągnięta, ciało jest inne niż wcześniej – mniej jędrne, pokryte rozstępami. To normalne.
Ale nie tylko kobiece ciała są obiektem intensywnych zmian. Choć wśród mężczyzn idealnym standardem są szerokie barki i wąskie biodra, oni także mogą mieć okrąglejsze biodra. Tak jak w przypadku dziewczyn, w trakcie dojrzewania chłopcy nabywają tkanki tłuszczowej i mięśniowej, a ich apetyt się zwiększa. Chodzenie na siłownię nie zawsze przyniesie takie same efekty u każdego – to kwestia indywidualna. Co więcej, niektórzy mężczyźni mierzą się z przypadłościami takimi jak lipomastia czy ginekomastia, które wiążą się ze wzrostem piersi. I o ile pierwsza przypadłość związana jest z przerostem samej tkanki tłuszczowej (nie tylko u otyłych mężczyzn), to druga ma związek z problemami hormonalnymi i wymaga konsultacji lekarskiej.
Zaakceptowanie zmian w ciele nie jest aktem jednorazowym – to proces. Jednak z pewnością to, co go wspomaga to społeczna tolerancja. Panowanie nad wydawaniem ocen, wywieraniem presji schudnięcia czy podjęcia kolejnej diety – to kluczowe wsparcie, jakie możemy okazać osobom z otyłością w dążeniu do samoakceptacji.
Pogodzenie się z naturalnymi zmianami w ciele, efektem jo-jo czy wahającą się wagą poprawi jakość życia i zaoszczędzi dużo czasu, który wielu z nas poświęca na myśleniu o sylwetce. Zrozumienie subiektywnych okoliczności, które mogą wpływać na czyjąś wagę czy otyłość ma tu ogromne znaczenie – skłania do większej empatii i zrozumienia.
Absolwentka psychologii klinicznej we wrocławskiej filii Uniwersytetu SWPS. Z nowoczesnego biura w korporacji przeniosła się do publicznego ośrodka leczenia uzależnień, gdzie na nowo odkryła swoje zamiłowanie do psychologii klinicznej. Wcześniej zdobywała doświadczenie na oddziale psychiatrii dziecięcej, w warsztacie terapii zajęciowej i w domu dziecka. Pasjonatka jogi i biegania, która nigdy nie odmówi dobrej kawy.